Studia w Kalifornii – wywiad z Aleksandrą
Klika słów o Aleksandrze
O studiach w Stanach opowie nam Aleksandra, która studiuje na Uniwersytecie Santa Barbara (UCSB) w Kalifornii. Aleksandra w tym roku obchodzić będzie swoje dwudzieste trzecie urodziny. Jest Polką, ale od dziewiątego roku życia mieszkała w Holandii. Ukończyła tam dwa kierunki – administrację/księgowość oraz Tourism Management (w Holandii można zacząć studiować w wieku 16 lat). Na UCSB Aleksandra studiuje prawo oraz kryminologię (Criminal Justice and Criminology).
? IG Aleksandry – @alexxandraax
1. Gdzie i co studiowałaś/studiujesz?
W tym momencie studiuję prawo (Criminal Law lub Criminal Justice) oraz kryminologię (Cryminology) na uniwersytecie w Santa Barbara w Kalifornii. Jest to jeden połączony kierunek w ramach studiów licencjackich (Bachelor of Science). W Stanach w zależności od kierunku oraz przedmiotów jakie wybierzemy, na poziomie studiów licencjackich oprócz dyplomu Bachelor of Science można też uzyskać Bachelor of Arts. Mój obecny kierunek studiów zupełnie odbiega od poprzednich, ale w wieku 16 lat nie wiedziałam co tak naprawdę chcę studiować. Dopiero gdy wyjechałam do Stanów doszłam do wniosku ze prawo/kryminologia to jest tak to czym chcę się w życiu zajmować.
W Stanach do wyboru mamy kilkaset tysięcy przeróżnych kierunków studiów i można je skończyć z tytułem Double Major (tak zwana podwójna specjalizacja) oraz poza kierunkiem głównym wybrać do trzech pobocznych (minors). Tak też jest w moim przypadku. Za półtora roku będę kończyć studia z dyplomem Bachelor of Science – Double Major in Criminal Law (Criminal Justice) and Criminology. Jako swój minor wybrałam natomiast psychologię. Po ukończeniu licencjata wybieram się do Law School czyli trzyletniej szkoła prawniczej, gdzie będę robić J.D. Degree [Juris Doctor – są to studia prawnicze po których można rozpocząć aplikację adwokacją w USA]. Warto tutaj dodać, że do szkoły prawniczej w Stanach można dostać się tylko po ukończeniu studiów licencjackich i po zdanym egzaminie LSAT. Program w Law School koncentruje się na przedmiotach stricte prawniczych i po ukończeniu tego etapu studiów będę mogła przystąpić do egzaminu adwokackiego.
Dwa pierwsze lata studiów to edukacja ogólna, wybieramy przedmioty jakie nas interesują. Od zajęć muzyki, po surfowanie. Z pomocą naszego „doradcy akademickiego”, który został nam przypisany po dostaniu się na uczelnię, wybieramy oraz planujemy każdy semestr na studiach, dzięki czemu wiemy na jakie przedmioty mamy się zarejestrować, aby w terminie skończyć studia. Tutaj wspomnę, że studia licencjackie w Stanach trwają 4 lata. Pierwsze dwa lata, podczas których możemy próbować i wybierać zajęcia, które nas interesują dają możliwość i czas na lepsze określenie swoich zainteresowań oraz odpowiednie dobranie głównego kierunku studiów.
2. Kiedy i dlaczego zdecydowałaś się na studia za granicą?
Na studia w Santa Barbara zdecydowałam się około dwóch i pół roku temu. Odkąd pamiętam chciałam studiować w Stanach. Pamiętam jak dziś, gdy w wieku 15 lat siedziałam przy komputerze i szukałam opcji studiowania w Stanach oraz wymaganych dokumentów. Wtedy mój angielski był na znikomym poziomie, więc poszukiwania były dość ciężkie. Dopiero w wieku 19 lat podeszłam do tego na 100%. Wtedy też napisałam amerykańską maturę zwaną SAT (bądź ACT). Potem wyjechałam na kurs doszkalający do Nowego Jorku (tak zwany foundation year), aby zorientować się jak to wszystko wygląda i czy na pewno chcę studiować w Stanach. Po ukończeniu kursu byłam pewna, że chcę rozpocząć tutaj studia i tak naprawdę aplikacja na studia była tylko formalnością.
3. Jakie było najbardziej przydatne źródło informacji na temat wybranych studiów?
Po ukończeniu foundation year w Nowym Jorku stanęłam przed wyborem uczelni i wtedy pojawił się dylemat. Patrzyłam na uczelnie w każdym Stanie, na publiczne oraz prywatne, orientowałam się również jakie kierunki oferują dane uczelnie oraz czy mój kierunek ma dobrą opinię na wybranej uczelni. Przydatnym źródłem informacji były książki, które znalazłam w księgarniach w Ameryce. Były to książki, które zwierały informacje na temat najlepszych uczelni np. w roku 2017/2018 lub uczelni, które oferują kierunek studiów, który mnie interesuje. Natomiast informacje, które nie były zawarte w owych książkach wyszukiwałam w internecie za pomocą Google. Na kartce wypisałam za i przeciw poszczególnych uczelni i po tym wybrałam 5 na które aplikowałam. Dostałam się na wszystkie z nich. Tak naprawdę uniwersytet w Santa Barbara był na ostatnim miejscu mojej listy, Nowy Jork natomiast na pierwszym, jednak ostatecznie wybrałam Kalifornię, właściwie zupełnie przypadkiem. I nie żałuję. To chyba jedna z najlepszych decyzji jakie mogłam podjąć.
4. Czy możesz powiedzieć kilka słów na temat finansów?
Niestety każde studia w Stanach są płatne i nie należą do najtańszych. Kosztują zazwyczaj od 10 tysięcy dolarów do nawet 60 tysięcy dolarów rocznie. Do tego dochodzą tez wysokie koszty związane z mieszkaniem/akademikiem, materiałami potrzebnymi do nauki – podręcznikami, ubezpieczeniem oraz wyżywieniem.
Koszt czesnego
Koszty studiów zależą od wielu czynników, takich jak na przykład ilości „credits” [pol. kredyty, coś w rodzaju punktów ECTS na europejskich uczelniach] w danym semestrze oraz tego jaką kategorią studenta jesteś. Aby być studentem na amerykańskiej uczelni wymagana jest wiza F1, jest to wiza studencka „full-time”. Aby być studentem full-time obowiązkowo trzeba wziąć rocznie minimalnie 12 kredytów (zazwyczaj są to 4 przedmioty) – poniżej tej ilości nie możemy przebywać legalnie na terenie Stanów Zjednoczonych na wizie F1.
Na mojej uczelni maksymalna ilość kredytów w danym semestrze to 18, ale są też uczelnie, gdzie maksymalna ilość kredytów jakie można wziąć w danym semestrze to 20. Na mojej uczelni jeden przedmiot to zazwyczaj 3 kredyty, ale są też takie przedmioty, które są warte 5 kredytów lub 1 kredyt (do nich zaliczają się zazwyczaj zajęcia w laboratoriach). Są też tak zwane honors classes, które mogą wybrać wyłącznie studenci z wysoką średnią i ilość kredytów takiego przedmiotu jest zazwyczaj dużo wyższa od standardowych; na przykład, jeśli przedmiot historia ma 3 kredyty, dla studentów z wysoka średnią ten sam przedmiot ma 4 kredyty.
Jak już mówiłam, jeden przedmiot to zazwyczaj 3 kredyty, jeden kredyt na mojej uczelni to koszt około 600 dolarów. Biorąc jeden przedmiot, który ma 3 kredyty musimy zatem zapłacić za niego 1800 dolarów.
Jak wspomniałam, aby być studentem „full time” i przebywać legalnie na terenie Stanów Zjednoczonych trzeba wziąć 12 kredytów (4 przedmioty) co wiąże się z kosztem 7200 dolarów za same przedmioty w jednym semestrze. Można oczywiście wziąć maksymalną ilość takich kredytów – w przypadku mojej uczelni – 18 (6 przedmiotów), ale wiąże się to z wyższymi kosztami (ponad 10 tysięcy dolarów za semestr). Są też uniwersytety, na których za jeden kredyt trzeba zapłacić minimalnie 1200/1500 dolarów, co wiąże się z kosztem ponad 3000 tysięcy dolarów za jeden przedmiot.
Możliwość podjęcia pracy
Warto tutaj zaznaczyć, że przez pierwszy rok na wizie F1 nie możemy podjąć legalnie pracy. Dopiero po skończeniu pełnego roku akademickiego jest to możliwe. Dopuszczalna liczba godzin jaką możemy podjąć będąc na studniach to 20 godzin tygodniowo.
Koszt zakwaterowania
Do kosztów czesnego dochodzi oczywiście koszt zakwaterowania. Ceny za wynajem mieszkania czy też pokoju na osiedlu studenckim lub w akademiku są w Santa Barbara kosmiczne. Jest to związane z tym, że miasto to jest położone przy samym Pacyfiku oraz tego, że ma swój prestiż. Mieszka tutaj dość sporo celebrytów, co standardowo podnosi koszt utrzymania.
Osiedle studenckie / akademik
W zależności od tego co oferuje uczelnia, można wybrać mieszkanie w akademiku, gdzie mieszkamy zazwyczaj z jedną osobą w pokoju oraz dzielimy łazienkę z kilkoma osobami. Można zamieszkać też na tzw. osiedlu studenckim, gdzie wynajmuje się dom lub apartament z kilkoma osobami. W zależności od wariantu który wybierzmy, możemy dzielić pokój z jedną, dwoma, a czasem nawet trzema osobami.
Ja na pierwszym roku studiów postawiłam na osiedle studenckie, gdzie wynajmowałam dwupiętrowy dom z ośmioma dziewczynami. Miałyśmy trzy łazienki, sześć pokoi oraz kuchnię, salon i dwa balkony. Nasz dom był wyposażony we wszystko. Nie musiałyśmy martwić się o kupno mebli czy sprzętów. Każdy uniwersytet w Stanach oferuje różne rodzaje zakwaterowania i to od nas zależy na co się zdecydujemy.
Koszt mieszkania w akademiku to około 15 do 30 tysięcy dolarów rocznie. Ja na pierwszym roku za pokój jednoosobowy płaciłam 900 dolarów miesięcznie. Na owym osiedlu studenckim płacimy tylko i wyłącznie „za siebie”, czyli jeżeli jest nas ośmioro w jednym domu, każdy płaci inną cenę za wynajem, w zależności od tego czy mieszka w pokoju jednoosobowym, dwuosobowym lub trzyosobowym. Moje koleżanki, które w tym samym domu wynajmowały pokój dwuosobowy płaciły 850 dolarów miesięcznie każda. Natomiast dziewczyny, które były w pokoju trzyosobowym płaciły 800 dolarów miesięcznie każda. Na owym osiedlu studenckim w cenę wliczony jest też internet, prąd, woda, gaz oraz np. dostęp do siłowni, basenu, darmowej wypożyczalni rowerów, kina oraz atrakcje organizowane przez właścicieli osiedla, takie jak na przykład zajęcia jogi, grill, wieczory filmowe itd. Wszelkie usterki są naprawiane przez właścicieli. Dodam też, że na osiedlu na którym mieszkałam w Santa Barbara z każdego apartamentu jest widok na ocean oraz góry.
Mieszkanie prywatne
Dla porównania, w kolejnych latach studiów sama wynajęłam mieszkanie bardzo blisko mojej uczelni. Koszt wynajmu mieszkania jest bardzo wysoki, jednak ja chciałam mieszkać sama oraz urządzić mieszkanie po swojemu, aby czuć się w nim jak w domu. Za apartament dwupokojowy z dwiema łazienkami, kuchnią i salonem, płacę prawie 3000 dolarów miesięcznie. W cenę wynajmu mieszkania wchodzi prąd, woda, gaz, darmowe miejsca parkingowe (w poprzednim roku za miejsce parkingowe musiałam płacić 100 dolarów miesięcznie). Z każdego pokoju mam też widok na ocean. Do tego mam dostęp do siłowni, basenu oraz prywatnej plaży kompleksu mieszkalnego.
5. Jakie są Twoim zdaniem największe plusy i minusy studiowania za granicą?
Studia poza granicami kraju to fantastyczna sprawa. Mieszkając za granicą uczymy się samodzielności, musimy wyprowadzić
się z domu, załatwiać sprawy urzędowe w innym języku i nie możemy liczyć na pomoc rodziców. Mieszkanie w innym kraju uczy otwartości i daje możliwość poznania wielu obcych kultur. Studia w innym języku dają też możliwość dalszego praktykowania języka obcego.
Mam kilkoro znajomych, którzy bardzo bali się tego, że na uczelni nie zaprzyjaźnią się z nikim i będą samotni, ale nie jest to możliwe, ponieważ trzeba pamiętać ze nie jesteśmy jedynymi, którzy właśnie sami przyjechali do akademika. Co roku na każdą amerykańską uczelnię trafia ponad 1000 studentów, w pierwszych tygodniach są organizowane integracje oraz imprezy studenckie przez które jesteśmy w stanie poznać kilkaset osób. Każdy nowy student chce poznać kogoś nowego i przyjaźnie są zawierane bardzo szybko. Amerykanie są też otwarci na nowe znajomości, więc nie należy się bać tego, że nikogo nie poznamy i z nikim się nie zakumplujemy.
Studia za granicą są też idealne dla fanów zwiedzania. Na zwiedzanie można poświęcić weekendy i przerwy akademickie. Bywa też, że niektóre uczelnie oferują wycieczki w swoim programie nauczania. Bardzo często studia za granicą mogą zwiększyć szanse na rynku pracy oraz zwiększyć wartość dyplomu.
6. Jakie są Twoim zdaniem wady i zalety studiowania w Stanach?
Studia w Stanach mają swoje plusy i minusy. Na pewno jednym z minusów jest koszt jaki musimy ponieść oraz rozłąka z rodziną i znajomymi.
Jednak plusów jest znacznie więcej. Gdybym miała wybierać drugi raz, wybrałabym to samo, tyle ze dużo wcześniej. Jestem przeszczęśliwa, że odważyłam się na studia w Stanach w dalekiej Kalifornii, bo nie ukrywajmy, Kalifornia jest na drugim końcu świata patrząc na mapę haha. Odcięłam się totalnie od życia w Holandii. Jest to zupełnie inny świat i gdyby nie to, że i w Holandii i w Polsce mam rodzinę oraz znajomych to pewnie nawet nie przyjeżdżałabym tam na święta. Teraz gdy odwiedzam rodzinę czuje się bardzo obco w rodzinnym domu. Czuję, że to już nie jest to i po tygodniu/dwóch chcę wracać z powrotem.
Bardzo często znajomi zadają mi pytania typu: „To gdzie teraz będziesz mieszkać?”, „Zostajesz w Stanach na stałe czy wracasz?”, a ja mogę odpowiedzieć tylko dwa słowa – „NIE WIEM”. To życie weryfikuje i pokaże, jak potoczą się moje losy. Jestem osobą, która nie potrafi długo usiedzieć w jednym miejscu i choć moim marzeniem jest ukończyć Law School w Stanach, również myślę też o studiowaniu prawa w Australii.
Co powiedziałabyś osobom, które myślą o studiowaniu za granicą? Masz dla nich jakieś rady, wskazówki?
Kochani, nie bójmy się marzyć! Ja w wieku 15 lat zakodowałam sobie w głowie, że wyjadę na studia do Stanów, a teraz patrzę jak to marzenie się spełnia już trzeci rok.
Często znajomi zadają mi pytania „jak nauczyć się języka angielskiego?” Poprzez oglądanie filmów, integrację w obcym języku, czytanie książek. Ja sama nie jestem w stanie określić, jak nauczyłam się mówić perfekcyjnie po angielsku. Na pewno poprzez to, że na co dzień porozumiewam się w języku angielskim, zaczęłam myśleć w tym języku. Mimo że studiuję już tak długo to wciąż poznaję nowe słowa, określenia czy też slang amerykański. Wiem, że gdyby nie wyjazd i integracja w tym języku, nie osiągnęłabym nawet połowy poziomu znajomości angielskiego jaki mam teraz.
Mam nadzieję, że w tym wywiadzie wyczerpałam temat studiów w Stanach, ale jeżeli będą jakiekolwiek inne/dodatkowe pytania to służę pomocą i chętnie na nie odpowiem.
Aleksandra